Jako, że obiecałam wracam do tego co już było.
Robiąc naprawdę dużo zakupów on-line, nie sposób nie wziąć pod uwagę ryzyka jakie ten sposób kupowania za sobą niesie. Trzeba po prostu przyjąć na klatę fakt, że istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nie tak.
No więc któregoś pięknego dnia oczekiwałam kurierów z zamówioną umywalką (no-name by Allegro) i szafką podumywalkową Koło Domino z ŁazienkiNetto bodajże.
Najpierw szafka. Kurier przyjechał, pojechał, ja do paczki a w paczce zonk! Okazało się, że górny blat jest pęknięty...ooops! Minęła jakaś godzina, przyjechał kurier, pojechał kurier, ja znów do paczki a w paczce zonk2! Umywalka utłuczona.
Myślę sobie...ale kurczę "fart".
Siadłam do kompa, telefon do jednej firmy, do drugiej i dawaj odkręcać sprawy!
I teraz zderzenie sposobów załatwiania spraw.
Umywalka, firma z Allegro "Nawigator-sklep" : jeden telefon, jeden mail ze zdjęciami uszkodzeń, następnie mail zwrotny z informacją, że "przesyłamy Pani nową umywalkę a starą proszę zutylizować" Jak powiedzieli tak zrobili, dosłownie za dwa dni miałam nową umywalkę.
Szafka, sklep.lazienkanetto.pl : telefon, mail ze zdjęciami uszkodzeń, sprowadzanie kuriera, protokół uszkodzeń i cisza. 10 dni od zakupu minęło (kiedy to można jeszcze oddać). Pan mąż nie wytrzymał i zaczął wydzwaniać. A sklep na to, że trzeba reklamować. Rafał na to - jak to reklamować? Zapłaciłem za towar sprawny, dostałem uszkodzony itd. Przysłali serwisanta, typ średnio sympatyczny. Powiedział, że trzeba wymienić blat, że kurier go dośle i możemy go sobie wymienić. Rafał się zagotował! Mówi, że jak? Że blat? Że my? Że zamontować? Że sami?! Wykluczone! W każdym razie jakieś 3 tygodnie przepychanek i w końcu sklep nie wytrzymał ciśnienia i stanął na wysokości zadania dosyłając nam cały korpus szafkowy. Okazało się potem, ze ciała daje producent i to się nawet często zdarza. Zawodzi kontrola jakości.
Ale to nie wszystko…
Jak już mieliśmy szafkę i umywalkę, nadszedł czas na zamontowanie tego wszystkiego i oczywiście założenie baterii. Przychodzi hydraulik, zakłada szyld od baterii (bateria scienna podtynkowa) a tu…dupa! Okazało się, że jak montował część podtynkową baterii to nie zachował linii poziomej wylewki i mieszacza (dwa osobne elementy) więc umocowanie szyldu wyszło a’la Picasso czyli jakieś 15 stopni minęło się z poziomem. Szlag go trafił i bluzgał sam na siebie, jednocześnie przepraszając nas najmocniej. Mówi, że nie wie jak to się stało. Wierzę.
Musiał więc delikatnie wykuć kafel i kawałek ściany, poprawić ułożenie baterii, zatynkować to z powrotem, wyciąć otwory w kaflu, przylepić go i zamontować szyld i na koniec wylewkę i mieszacz.
I tu uwaga, drodzy czytacze, prawo Murphie’go się kłania czyli jak coś ma się spierdzielić to na pewno tak się stanie! Kefel został nam jeden jedyny (gres stonewood nowa gala) i przy wycinaniu otworu trzasł! No i dupa po raz drugi, tydzień czekania na nowy kafel bo to na zamówienie. Na wszelki wypadek zamówiłam dwa.
W międzyczasie fachmany od wykończeń się zawinęli, hydraulik nie ma czasu, nowy gość od wykończeni też nie wiec nasza dolna łazienka cały czas wygląda tak:
To tyle na dziś!
Pozdrawiam stałych i nowych czytaczy!
jak mówiłam - w miare możliwości będę uzupełniać wpisy.