różności
W związku z tym, że po 6 godzinach ślęczenia nad statystyką dość poważnie zbiera mi się na wymioty, postanowiłam oderwać się od na wuj komu potrzebnych powalonych wzorów i cyferek i przefocusować moje zwoje mózgowe na inną ekspozycję, czyli z polskiego na nasze zająć się czyms innym, czyli uzupełnieniem bloga.
1. Dojechaly moje wymarzone kamyczki - kwadraciki (incana qubo w kolorze arctic)
2. Sprawdzaliśmy czekoladową fugę na małym skrawku gresu:
3. Przyjechał car i gławnyj naczialnik hudraulik i zapodał nam taki dynks do automatyki ogrzewania, że fachmany wykończeniowcy mogą sobie podkręcić na piecu gazowym i milion celsjuszów, a tak nie będzie cieplej niż 19... hi. hi!
W kotłowni jest takie "cóś":
a w salonie takie:
Jest to nic innego jak radiowy programator, dośc cięzki do ogarnięcia dla niewtajemniczonych.
4. Pan Elektryk szumi, wierci, żłobi, bruździ, że aż miło! Poprawia po partaczach i realizuje nasze kaprysy. Matko z Ojcem, ile będziemy musieli kupić gniazd i przełączników!!!
...zdjęcia pana elektryka brak :-)
5. Przybył pan od anten satelitarnych. Utopił swoje lakerki i pół samochodu w błocie (odwilż!), popatrzał, pocmokał i obiecał przysłac ofertę
W związku z punktem 4 i 5 fachmany wykonczeniowcy dostają bólu głowy, że znów trzeba będzie coś po elektryku i panu-satelitku szpachlować i szlifować.
6. Wnęka na drewienka się wygresowała... sama oczywiscie:
7. Sufit w sypialni zyskał nowy wygląd, wzbogacony o zabudowę regipsową i wyjscia na lampki:
A po ósme - w kółko golony imć Bob Budowniczy do tej pory nie przekazal gminie dobudowanego kawałka wodociągu i w związku z tym nie możemy podpisac umowy na dostawę wody i odbiór ścieków.