Błogie życie w prowizorce - kuchnia
No!
To teraz przejdę do pomieszczenia, w którym zrobione jest prawie wszystko i które mieliśmy własciwie od samego początku. Po prostu dobrze wycyrklowaliśmy z zamówieniem i kuchnię robiono nam jakieś 4 dni po przeprowadzce. Sprzęty AGD przyjechały jeszcze wcześniej ponieważ nie wyobrażałam sobie funkcjonowania bez choćby lodówki i płyty. Najlepszy motyw był z baterią do zlewu - po prostu umknął nam ten szczególik, zapomnieliśmy kupić i z braku czasu na zakup tejże, przez 3 dni naczynia płukaliśmy... piętro wyżej, w łazience, w wannie (no bo przecież umywaliki tam nie było i nie ma do dziś).
Czego w naszej kuchni brak?
- okapu, okapu i jeszcze raz okapu! Nie chcą france stanieć, a model który wybrałam kosztuje 2 tysie, więc zakup odłożony na zaś potem. Trochę wali na górze w sypialniach jak się coś pichci ale da się przyzwyczaić
- szuflady pod piekarnikiem bo w trakcie montażuzmieniła mi się nieco koncepcja. Czeka na nas w firmie która robiła kuchnię tylko mocy jakoś brak, żeby to dokończyć
No i jeszcze pozostaje kwestia wyrównania dolnego cokołu od strony jadalni (bo jakiś taki wyłom chłopakom wyszedł i bedzie to robione w ramach gwarancji) plus chyba zmiana koloru tych cokołow na szary bo ten biały gryzie mnie po oczach.
piekarnik z mikrofalą (Samsung), już drugi w moim życiu i nie zamienię na żaden "inen", ideał do niedużych kuchni. Po jego prawej stronie lodówka w zabudowie a teszta to szafki, w które można słonia zapakować:
pp
a teraz kilka "bajerów"
powiem tak - szuflada z koszem na smieciory jest mistrzostwem świata! Mega wygodne rozwiązanie! Na marginesie - dozownika do płynu nie dało się w takim układzie mebli zamontować w blacie (walczyliśmy o wykorzystanie każdego centymetra) więc kupiłam w Casto śliszny, amerykancki... ale metalowa głowica się spsuła i wzięłam póki co z jakiejś innej butelki.
karuzela z drzwiami obrotowymi (kręcą się razem z nią, wchodzą pod blat):
lacobel na ścianach - nobla temu kto to wymyślił!:
Roletka plisowana, zakupiona w Lełemerłełe, montaż własnoręczny.
Ze psa na parapecie się nie śmiać! Chart rosyjski, pamiątka po babci, ma z 50 lat i nie znalazłam na niego jeszcze docelowego miejsca. Grunt, że kolorystycznie pasi :-))
a tak wygląda blat w przybliżeniu, kolor beton heel:
I własciwie tyle. Nie mam żadnych cargo, żadnych górnych szafek i przesadnej ilości szuflad. Mieszczę się doskonale w tym co widać.