Powolutku, powolutku, ale do przodu.
Dziś pojechałam pokazać budowę rodzicielce. Niech wie gdzie jej pierworodna i jedyna zakorzeni się na drugą połowę żywota. Poza tym trza było unaocznić mamie jaką drogę będziemy pokonywać do siebie... powiedzmy rowerem. Tak się złożyło, że trafiła się fajna nowa kawalerka, cztery chwile od mojego domu i zrobię wszystko by matkie rodzone w niej zainstalować. Oby tylko udało sie szybko sprzedać nasze wspólne mieszkanie. Oby!
Wracając do budowy - na budowie ruch jak w ulu, pięciu chłopa uwija się jak w ukropie. Wzdluż działki wykopany rów, gdzie będzie przechodzić rura z wodą od głównego ujęcia. Wszystkie skosy i okna na poddaszach pieknie wytynkowane, niektóre nawet już wyszlifowane. Elektryka zrobiona zgodnie z umową - czyli MAMY W DOMU PRUND! Nie mam trochę pomysłu jak zorganizować światła na zewnątrz. Czy zrobić oświetlenie niczym statek kosmiczny, czyli oczka w podbitce świecące w dół, czy jednak postawić na latarenki (lub oczka) wystające z trawy i oświetlajace budynek od dołu? W każdym razie kazałam zostawić kable tak, by możliwe były dwie opcje. Jak Pan Szanowny Małżonek powróci z Końca Świata Po Drugiej Stronie Globusa to będziemy się wtedy zastanawiać wspólnie. Na razie mam to gdzieś miedzy krzyżem a kolanami, bo mam pińcet dwadzieścia łosiem innych spraw do załatwienia na już...
Klinkierowy cokolik wokół domku też już prawie skończony i co tu dużo gadać, podoba mi się, zwłaszcza, że pięknie nawiązuje do wykończenia kantów elewacji. Zdziwiło mnie nieco, że mój Pan Deweloper dobudował dodatkowy stopień tarasu. Jak tłumaczy - przeliczył sie trochę z poziomem gruntu i gdyby chciał zrobic tak, jak początkowo planował, to gospodarzom z sąsiedniej działki płot wystawałby może na 30 cm. A to już nie byłoby takie ciekawe. A właśnie - mur oporowy, co by się grunt nie przesypywał do sąsiada też już wybudowany jak się patrzy!
Poza tym w najśmielszych snach nie podejrzewałam, że trafię na budowę akurat w momencie jak Żółty Bąk bedzie równał teren. Dżiiizas! Co za maszyna! Ciach, mach i górek nie ma! Szkoda, że nie miałam czasu zostać i zobaczyć jak wygląda efekt końcowy.
A na koniec mam pytanie, a własciwie dwa. Może ktoś zorientowany w temacie doradzi blondynce. Otóż:
- zastanawiam sie nad dwiema opcjami co do trawy. Czy lepiej wysiać samemu czy może zakupić trawę w rolkach? Bardzo bym chciała mieć ogród na już, "natentychmiast", jak mawiała moja babcia. Co jest łatwiejsze, co jest tańsze, co jest szybsze?
- zważywszy, że prawdopodobnie będę mieć dechy lub kompozyt na tarasie, co mam położyć na balkonie na piętrze? Kompletnie nie mam pomysłu! Nawiązywać do tarasu, a może do podłóg w sypialniach (z których widać podłogę na balkonie), czy dać sobie spokój i położyc jakiś zwykły gres? Może ktoś miał podobną zagwozdkę?
A teraz kilka fotek z budowy.
Rów pod rurę z wodą:
Dodatkowy stopień na tarasie:
Klinkierowy cokół:
wytynkowane wnęki okienne (jeszcze przed szlifowaniem):
widok z balkonu w prawo (jestem ciekawa jaki dom mi kiedyś wybudują po sasiedzku):
widok z balkonu w lewo (tu juz raczej krajobraz pozostanie bez zmian, nie licząc oczywiście zagospodarowanych ogrodów, mojego i sasiada zza sciany):
Żółty Bąk: