błogie życie w prowizorce - coś się jednak zmienia
Jak już wspominałam w poprzednim wpisie, powoli, powoli, ale trzeba wychodzić z prowizorki. W naszym domku pojawiła się nowość.
W końcu mamy drzwi wewnętrzne na dole!!!
Wycena na całość opiewała na 7,5 tys zł plus robocizna jakieś 2 kafle... AŁAAAA! Niby w sumie robocizna powinna wyjść taniej (średnio 150 zł x 8 drzwi) ale...
No własnie , zawsze jest jakieś "ale". Otóż żaden z naszych otworów drzwiowych nie trzyma wymiaru! Deweloper powiedział, że to brocha fachowców od wykończeń, a fachowcy od wykonczeń, że to ci, którzy wstawiają drzwi. Jak przyszli faceci od pomiarów to się okazało, że oni wstawią, a jakże, ale otwory muszą być przygotowane bo oni murarką się nie zajmują... madafaka....
Więc musiałam znaleźć takich co robią wszystko. A że koszt całości nas przerósł postanowiliśmy wstawić sam dół, żeby nas rachunki za ogrzewanie nie dobijały (zimno z wiatrołapu i kotłowni).
Pojechałam po bandzie (ja, bo Rafał raczej nie miał na to wpływu) i wzięłam w LeroyMerlin rozważane wcześniej skrzydła Mataro firmy Voster, w kolorze wenge, za 290 zł sztuka (na dodatej trafiłam w promocję!). W grę wchodziły jeszcze skrzydła DRE ale były droższe i brzydsze.
No więc mamy już gdzie zamykać kota jak nasz wkurza
Jeszcze nie wwstawiłam wszystkich listew przypodłogowych i we wiatrołapie muszę ścianę przyszlifować i pomalować ale efekt już widać.
do wiatrołapu od strony salonu:
wiatrołap od drugiej strony:
j
kotłownia i toaleta od strony salonu:
i toaleta od wewnątrz:
To tyle!
Dobrze, że chociaż ciut ciut do przodu.