i jeszcze jeden cud...a może nie?
Zanim doprosiłam się o ziemię zasypową, stało się coś jeszcze.
Mianowicie jakiś czas temu zauważyliśmy drobne wyszczerbienia w kaflach, które mamy na całym dole. Naprawdę bardzo drobne, na krawędziach, trzeba się dobrze przyjrzeć, żeby to zobaczyć. Gdzieś tam mieliśmy w głowie przebłyski o reklamacji ale szybko schodziliśmy myślami na ziemię no bo przecież czegoś takiego się nie reklamuje! Poza tym tego samego zdania byli znajomi, rodzina. Każdy nam odradzał, mówiąc, że to sie nie uda, bo podłoga już leży, bo firmy wymyślają różne cuda w stylu a to nie taki klej, a to nie taka fuga, a to nie taka technologia kładzenia, a to krzywa podłoga, a to niewykwalifikowany fachowiec od gresu...
Ale pomyśleliśmy, że jak nie spróbujemy to nie będziemy wiedzieć.
Zareklamowaliśmy więc u producenta.
Efekt jest taki, że po niedługiej walce (znaczy wymianie maili) zwrócono nam całą kwotę za zakup gresu - prawie 4 tys. zł.
Co prawda walczyliśmy o więcej, bo koszt fachowca, fug, kleju...
Ale co tam, dobre i to.
A tych wyszczerbień naprawdę nie widać :-)