masakra w ciapki... czyli chyba skończy się sądem!
Dzisiejsza rozmowa z Bobem normalnie powaliła mnie na kolana!
Zacznę od początku...
Jakoś tak w maju normalnie stanęłam na głowie, żeby uruchomić Bobowi drugą transzę kredytu, by mógł zagęścić ruchy jeśli chodzi o skończenie naszej budowy. On w ramach wdziecznośći zgodził sie pójść ze mną na układ i zrobić ogrzewanie podłogowe, za które zapłata miała nastąpić z trzeciej transzy kredytu, przeznaczonej tylko dla nas, na wykończenie.
Już w połowie czerwca widać było, że owe zagęszczanie ruchów na budowie ma sie nijak do obietnic. Wg umowy przedwstępnej nieprzekraczalnym terminem przeniesienia własności (akt notarialny) był 15 lipca 2012. Sądziliśmy bowiem, że do tego czasu Bob zmieści się z terminami jesli chodzi o wszystko, co związane jest z przeznaczeniem budynku do użytkowania, czyli wykonaniem instalacji wodnej, gazowej, kanalizacyjnej, elektrycznej i kominowej, uzyskaniem odbiorów technicznych itd.
Od początku lipca ciągle słyszałam, że u Boba kasy niet i czy nie mogłabym się jakoś nim rozliczyć. Powiedzieliśmy sobie z Rafałem że za Wuja Pana i że kasę dostanie jak wszystko skończy. Na marginesie, te 5 tys, które mu wisimy za ogrzewanie to nasza jedyna karta przetargowa!
Do tej pory nie został wykonany jedynie odbiór kominiarski, który (wg jego zapewnień) jest ostatnim dokumentem potrzebnym do pozwolenia na użytkowanie. Bob, na moje pytanie kiedy zamierza to zrobić poinformował mnie, że jak sie z nim nie rozliczę... to nigdy!
Najciekawsze jest jednak to, że nasza ustna umowa mówiła, że on zrobi nam ogrzewanie a my się rozliczymy z nim po uzyskaniu trzeciej transzy kredytu. A trzecia transza kredytu zostanie uruchomiona gdy przedstawimy bankowi... pozwolenie na użytkowanie. Czyli wychodzi na to, że facet sam siebie blokuje!
A jeszcze ciekawsze jest to, że zabrakło mu... 800 zł! Słownie osiemset!
Ktoś by powiedział - a miejcie faceta w duszy i załatwcie to sami, wszak macie już akt notarialny. Można by było zażądać wydania dziennika budowy i wziąć sprawy w swoje rece itp. itd. Tyle tylko, że mój dom to jest połowa bliźniaka, dziennik budowy jak też wszystkie pozwolenia, zaświadczenia, odbiory dotyczą całego budynku!!! Dlaczego więc mam sponsorowac swojego sąsiada???
No i jeszcze jedna rzecz, mianowicie koszt tego, czego wg umowy Bob do dziś nie wykonał oraz koszty na które nas wbija:
- wyrównanie terenu, koszt ok 4 tys zł (ziemia, koparka itp.)
- parapety wewnętrzne (1000 zł + robocizna)
- chodnik ok. 500zł
- conajmniej 4 raty kredytu wyższe o ok 100 euro z racji wyższego oprocentowania do czasu wpisu do hipoteki (akt mieliśmy 24 wrzesnia)
-opłata za aneks do umowy kredytowej, przedłużający terminy
- romaite usterki, które udalo nam się zauwazyć (m.in. parapety zewnętrzne o spadzie... w kierunku budynku, co skutkuje zalewaniem nam drewnianych drzwi wewnętrzych.
Normalnie ręce opadają!
I co?
I ja mu oddam teraz kasę i jaką mam pewność, że wykona wszystkie prace? Żadną!
Na marginesie - wg aktu notarialnego, termin wydania budynku minął 28 września.
Stosowne pisma do mojego prawnika już poszły...